Najnowsze wpisy


lis 14 2002 wróciłam
Komentarze: 1

tak tak. nie jest to wielki powrót ani wielkie wejscie. pewni zagne pośród tej lawiny piszących. hehe... nie śpie juz dobe. biorąc pod uwagę różnice czasu między Polska a Stanami jest to normalne :) a najnormalniejsze jest to że spie po 4-5 godzin i jest mi z tym dobrze. i że znów byłam z Mohim. i że daję się wykorzystywać dla czerpania z tgo chwili przyjemności którą przypłacam niską samooceną. heh... nie ma to jak miły powrót do domu z dalekiej podróży. a ja zawędrowałam znów w gląb siebie. :) witaj nowy dniu

lizavietka : :
sie 28 2002 likwiduje bloga...
Komentarze: 2

nie mam czasu by pisać regularnie. a właściwie to nie mam na to warunków. bo jak tu pisać gdy ktoś ci siedzi za plecami i ponagla zeby kończyć itd. a co napisze to patrzeć na to nie moge. bez sensu. straszie jest. jutro wracam do W. i zacznie się ta sama jazda co zawsze. pewnie niedługo zwariuje albo uciekne. ja che zostać w domu :( 

lizavietka : :
sie 17 2002 no comments again
Komentarze: 0

jest sobota wieczór. milo. nawet bardzo. zaraz zrobię tapetę, zalożę sukienkę i pójdę w miasto. do clubu. powinno być milo. mam ochotę na taniec i zabawę. chcę sie czuć jak kobieta pożądana i piękna. chcę być sexy. i taka będę. już się taka narodzilam. od nowa. M. się nadal nie odzywa. ale już mam to gdzieś. nie będę się przejmować. juz nie. mam swoją wartość :) 

lizavietka : :
sie 05 2002 uzupełniacz
Komentarze: 0

rozbujałam się od czwartku. a własciwie to bujam się już od poczatku lipca. noc w noc impreska. to tak właśnie zaczęłam w czwartek. do K. przyjechał jej facet i wybraliśmy sie w 4 na miasto. sympatycnie było. potem jeszcze w domku siedzieliśmy prawie do rana. piątek się miło zaczął bo z dziewczynami wybierałyśmy się do kasyna. D. powiedziała że nie idzie z nami. Ok. Pojechałyśmy do Mariotu. Lubie siedzieć w Panoramie na 40 pięterku. tylko cholernie tam drogo, ale pina colada jest genialna jak to mówi K. :)  Przypomniało mi sie jak przesiadywałam tam z M. (przysłal jednego maila od wyjazdu. faceci :( ) potem wylądowałyśmy w casino. Takie było założenie i cel naszej wyprawy. Ja byłam któryś raz z kolei panny po raz pierwszy. przy ruletce prawei wszystko straciłam wiec za ostatnie żetony zagrałam w black jacka. wyszłam na zero. czyli fajnie spedzony czas a zero strat, chociaż wolałabym cos wygrać :)) nie miałam zamiaru nadwyrężać szczęścia więc zrobiłyśmy zjazd do Organzy i impra na maksa. obudziąłm D, jak się pakowałam do łóżka. zaczęła na mnie warczeć. ok. miała prawo, ja też nie lubię jak się mnie budzi. koło południa zwlekły mnie żeby jechać do Centrum. i się zaczęło. D. sie trzymała na uboczu nie chciała z nami gadać. Myślałam ze jest na mnie zła czy nie ma ochoty na moje towarzystwo to nawet nie naciskałm. jak ktoś nie chce to nie. umówiłyśmy się że zjemy na mieście. i od tego się zaczeło bo z K. chciałyśmy do pizza hat a D. nie bo za wcześnie i nie będzie jadła. zrobiłam błąd że nie poczekałyśmy jeszcze jednej godziny ale byłam potwornie głodna nic nie jadłam a była już 15. wiec D. sobie poszła do Empiku a my na żarełko (dobre było). w trakcie konsumpcji dostałam od niej smsa ze jak chcemy to mamy wracać bez niej. ona zostaje w centrum. nie wiedziałam już o co chodzi. kompletnie straciałm orientacje. nie rozumiem kobiet,męzczyznn też nie. chyba cos mi się stało że nic nie kumam. a miałyśmy iśc nad wisełkę wieczorem i miało byż fajnie., bo k. wracała po miesiecznych praktykach dziś do domu. wieczorem pokłóciłyśmy się a wlaściwie mialyśmy poważną rozmowę. Dużo sie podzialo. bardzo dużo. zarzuciła mi że czuła się intruzem i ignorowałyśmy ją. cholera a ja sie cały czas starałam zeby zadowolić obydwie. ale nie da sie uszczęśliwić wszystkich na raz. i o tą pizzę też miała pretensje (fakt czuje sie za to winna trochę). ale rozwaliło mnie to ze tyle mnie prosiła żebyśmy razem gdzieś wyszły na imprę a ja nie miałam czasu albo nie bardzo chciałam a w nocy byłyśmy na hulance. a skad ja do cholery miałąm wiedzieć gdzię wyladuję w nocy. zreszta sama zrezygnowała z naszego towarzystwa. cieżko było. poszłam na imprę tylko z K. było mi przykro. bo ja nie widziałąm wcześniej rzadnych oznak ani nic co by sygnalizowało że coś jest nie tak. za duzo niedomówień. cholera. a najgorsze jest chyba to wrażenie ze to ja powinnam ponosić winę za tę cała sytuację. a wiem ze wina leży po obu stronach. bo nie tylko ja zawalałam niektóe sprawy. a za duzo razy szłam na kompromis żeby był spokój i nie było zatargów, i problemów a jak już nie wytrzymywałam to zamiast powiedzieć coś spokojnie warczałam i byłam agresywna. święta nie jestem. mowy nie ma. ale praktycznie spędzamy ze sobą 24 godz. na dobe. powoli to staje się w peein sposób chore. nawet małzeństwa tego by nie wytrzymały. a co dopiero my. K. też było źle. wcale sie nie dziwie. wyszło na to ze jeste punktem zapalnym. a dziś? dziś K. wyjechała. nawet sobie nie powiedziały czesć. a miedzy nami? wydaje się ze już jest ok. ale nie jest i nie będzie. tak czuje. byłys my razem nawet u kumpeli na grillu. i było sympatycznie. ale jesteśmy dobrymi aktorkami. bo atmosfera jest nadal gęsta. zobaczę jak się rozwinie sytuacja, bo coś się stać musi. mam tylko nadzieję ze się nie pozabiajmy

lizavietka : :
sie 04 2002 uzależniona od impress i głośnej muzy
Komentarze: 0

rozbujalam się od czwartku. a wlasciwie to bujam się już od poczatku lipca. noc w noc impreska. powroty o 5 nad ranem. casyno, potem jeden klub drugi trzeci :) 4 godzinki snu i dalej jazda. a dziś padam. wczoraj poklócilam się z D. a wlaściwie mialyśmy poważną rozmowę. Dużo sie podzialo. bardzo dużo. ale wydaje się ze dziś już jest ok. ale nie jest i nie będzie. tak czuje. zobaczymy jak isę rozwinie sytuacja

lizavietka : :