Komentarze: 1
dziś bylam w pracy. straszne nudy. czas tak bardzo wolno plynąl. jutro będzie jeszcze gorzej. będę siedzieć w pracy zamiast pojechać do domu na pogrzeb dziadka. świat tak bardzo się zmienia gdy dowiadujesz się że bliskiej osoby nigdy wiecej nie zobaczysz, nie uslyszysz, nie dotkniesz itd. jakoś do mnie to jeszcze sabo dociera. moze dlatego że nie ma mnie w domu i pojadę tam dopiero wpiątek. ta cieżka atmosfera żaoby i smutku mnie dopadnie dopiero tam. teraz jestem tak jakby poza tym wszystkim, na uboczu. strasznie. powinnam to jakoś bardziej przeżywać, a tu nic takiego. aż czuję sie winna. może dlatego że jestem tak daleko i mnie to ni dosuięga w takim stopniu. i że od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że tak sie stanie, że to byla kwestia dni, miesięcy. ale tak jest dla niego lepiej, przynajmniej się nie będzie bardziej męczyl. wedlóg religii katolickiej odszel do lepszego świata. a ja zamiast się smucić powinnam się cieszyć że tam mu będzie lepiej, że zaslużyl już sobie na odpoczynek...