Archiwum 18 lipca 2002


lip 18 2002 od poniedziałku
Komentarze: 0

Nie miałam czasu na uzupełnianie bloga przez ponad tydzień. Zbyt zakręcona zaimprezowana i zbolała by siąść do kompa i stuknąć chociaż kilka słówek, a przecież aż mnie nosiło. Ale zaraz to nadrobię. Wszystko zaczęło się od smsa w piątek którego dostałam od E. W momencie kiedy prowadziłam swoją bryczkę i jechałam z dziewczynami na mazury do D. Sms był treści: W niedziele przyjeżdża M. Właśnie się zgłosili.

I to był kop niesamowity. Dostałam jeszcze 4 dni więcej do spędzenia z nim.

Poniedziałek:

Po pracy pojechałam na zgrupowanie. Pełna obaw są czy jeszcze ich nie ma. Ale weszłam na salę już wiedziałam. Byli. Jazda na całego. Jak zwykle na początku nieśmiałe kontakty. Ale zawaliłam sprawę wieczorem. Tak się cieszyłam że go widzę że nawet nie pogadaliśmy sobie. Głupia pipa ze mnie. Total ogłupienie przez faceta. Jak nigdy. A w nocy się pochorowałam. Spałam tylko 2 godzinki. Nie ma jak tygrysek. Wydeptałam trasę między łóżkiem a kibelkiem. I wtedy zrozumiałam że to było szczęście że się nie umówiłam. bo to byłoby extra sexy gdybym tak się zachowywała w hotelu.

Wtorek:

W pracy jak w pracy. Zwolniłam się po 4 godzinach. Nie dałam rady wysiedzieć. Organizm szaleje. Zbyt duży natłok wrażeń. Pojechałam na trening. Nie walczyłam. Nie dałam rady. Zrzyg... się w maskę. Ale pogadałam z M. I co najważniejsze umówiliśmy się na wieczór. Pojechałam do domu. Szybki prysznic, a żołądek zrobił sobie ciąg dalszy imprezy J jechać czy nie?? Pojechałam. Poszliśmy najpierw do Casyna. Przynosiłam szczęście. Wygrywaliśmy J potem poszliśmy do pokoju. Zaczęło się czule i namiętnie. Uwielbiam seks z nim. He’s my the best loverman J aż się rozpływam jak o tym pomyślę.

Środa:

Spałam 4 godzinki. I do pracy. Umówiliśmy się na wieczór, że pójdziemy na disco. Do tego nie doszło bo wylądowałam na pogotowiu z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Dostałam zastrzyk w dupenke ale niewiele pomogło. Peralgina przestała działać po 2 godzinach. Szok. Ale zadzwonił do mnie w nocy. I zażartowałam sobie że jeśli nic nie robią to mogą do mnie przyjechać. Zrobimy impreskę. Czekałam na telefon od nich prawie godzine. O pół do 1 wyłączyłam telefon. Aoni Zadzwonili 10 min. Później. Ostre tłumaczenie mnie czekało w czwartek po zameldowaniu w hotelu.

lizavietka : :
lip 18 2002 wszystko co dobre kiedyś wreszcie ma swój...
Komentarze: 2

M. wyjechał dokładnie 46:34 godziny temu. A ja już tęsknię. Zobaczymy się dopiero w przyszłym roku. Spędziłam cudowny tydzień. Jeszcze nigdy nie byłam z nim tyle czasu co teraz. Było bosko. Lubię z nim przebywać. Tu nie chodzi o samo łożko. Bo kochanie się z nim jest super (mój najlepszy kochanek). Tu chodzi o samą bliskość. To że nie nudzimy się z sobą. Że nawet jak milczymy to nie dlatego że nie mamy sobie nic do powiedzenia i na zasadzie krępującej ciszy. To nie tak. Było cudnie, a teraz pozostanie czekanie na najbliższe zawody. Zaczęłam się od niego uzależniać. Jest dla mnie jak narkotyk. I to jest straszne. Bo tak nie powinno być. To jest romans. A dla nas nie ma wspólnej przyszłości.

lizavietka : :