Archiwum maj 2002, strona 1


maj 15 2002 jest dobrze
Komentarze: 3

Byłam wczoraj po pracy z D. w kinie. Właściwie to pojechałyśmy na zakupy, i przy okazji zahaczyłyśmy o wielki ekran. Fajnie było. Ryzykowna Gra jest niesamowita. Sympatyczny film po ciężkim zapierdzielanku i jeszcze zakupy. Czegóż więcej kobiecie do szczęścia potrzeba? Chyba tylko dobrego seksu chociaż czasem od tego lepsza jest czekolada. Ale nie ma to jak dobry orgaźmik J Wyszłyśmy z kina a tu burza szaleje. Bosko. Późna noc, my w sandałkach, lekko ubrane. Mogłyśmy po minucie brodzenia między kałużami brać udział w konkursie miss mokrego podkoszulka J sama radość. Lubię letni, majowy deszcz. I cały czas myślę o moim lovermanie. Jeszcze 2 miesiące miną zanim znów się zobaczymy i spędzimy razem kilka marnych godzin. A potem zobaczymy się może w przyszłym roku. Buuu. Ale jak to on ostatnio powiedział lepiej widzieć się nawet te 2-3 razy w roku niż nie widzieć się w ogóle. A ja tak tęsknię za jego dotykiem że aż mnie skręca.

Ja

Chciwa i zachłanna

Ciebie

Wierszami urywanych

Pocałunków

Niewolnica dotyku

Twoich palców

Bawiąc się słowami

Ciała

Dostrzegam jak mało

Się mamy...

lizavietka : :
maj 12 2002 koniec weekendu
Komentarze: 3

Byłam dziś w C. na  ruinach zamku. Fajnie było. Wdrapałam się na wieżę i udawałam że jestem księżniczką. Tylko że nie czekałam na księcia na białym rumaku. Nie było słychać żadnego patataj patataj. Poza tym złotowłosą pięknością też nie jestem, bo jestem ruda. A rudzielce to kiedyś na stosach palili jako czarownice, więc pewnie i tak bym się nie doczekała, aż mnie jakiś rycerz uwiedzie.  Ale miło było. Słońce paliło jak oszalałe. Ale nie jest źle. Nic mnie nie piecze i nie swędzi a to znaczy że się nie poparzyłam. W tym roku mam jakąś manię opalania. Przez tyle lat zwiewałam ze słońca i się nie prażyłam, a teraz... od wczoraj jeżdżę naqd wodę się opalać. Bo na balkonie w bloku nie ma warunków. Total. Chyba ze zostanę ekshibicjonistką, bo mam balkon od ulicy. Hihi to byłoby niezłe. Muszę nad tym pomyśleć. A teraz to sobie zimne piwo wypiję i będzie mi dobrze J

lizavietka : :
maj 10 2002 pragnienia
Komentarze: 2

mam straszne pragnienie. nieprzeparte, spalające od środka. chcę się do kogoś przytulić. wtulić mocno i tak trwać i trwac i trwać... bez końca...
 
ubieram cię w pragnienia
ciała mojego
zlizuje słodycz twoich spełnień
dwa strumienie krwi łaczą się w jeden
kropla potu spłynąła
między twymi udami
mój język wkradł się
w twoje wnętrze ukradkiem
słońce oplata promieniami
pieści
karmi się nami głodne z pożądania

lizavietka : :
maj 06 2002 powroty
Komentarze: 0

Ciężarówki wypełzły dziś na drogi. Jak długie, czarno-bure, roztyte robaki, wolno jechały kiwając się na boki. Czasem miałam wrażenie że się zaraz przewalą na bok. O pracy nawet nie ma co wspominać. Miałam skoczyć do mieszkania po sprzęt i jechać na trening. Ale nie pojechałam. Z resztą nie wiedzą czy wróciłam  czy nie. Uciekłam z pokoju. Specyficzna atmosferka w nim panuje. Już mam dosyć toksykologii stosowanej. Najwyższy czas żmienić lokum i współlokatorów. Żebym miała chociaż 2 na 2 tylko dla siebie. Bez żadnych współspaczy. Dobrze że D. nie ma w domu, to mogę dowoli korzystać z komputera i wolnego przez chwilę pokoju.

 

Przemarznięty kamień

Wtulił się w ciszę

Dni jak pochodnie

Spalają nasze resztki 

 

lizavietka : :
maj 05 2002 późno, późno, późno jest...
Komentarze: 0

późno już jest a ja zamiast oddać się w objęcia morfeuszowi siedzę nad klawiaturką. i stukam tego bloga jakbym coś do powiedzenia miała :)) myślałam że się wczoraj coś poopalam i zrobię z siebie prażynkę na tarasie, ale nic z tego nie wyszło. mama mnie zawołała po pół godzinie i pojechałyśmy na zakupy. a że obiecałam jej że ugotuję obiad to potem przy patelni stałam. ale na to nie narzekam bo akurat robiłam filety kurczaka w śmietanie (mniam - pychota - polecam, jak ktoś je mięso). szybko się robi. a wieczorem miałam spotkanie. umówiłam się na oglądnięcie w realu. kolejne po zapoznaniu się w necie. siedzieliśmy 5 godzin i gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy... gdyby nie to że się zrobiło późno to pewnie siedzielibyśmy dalej :)) fajnie było. już nie boję się takich spotkań. na początku jak tylko zaczynałam real to prawie nogi mi się trzęsły ze strachu że będzię klapa. szczególnie że mnie nastraszyli znajomi. a ja naiwna uwierzyłam. jak na razie to wszystkie spotkanka były oki. i fajnie. nadal utrzymuję z tymi ludźmi kontakt. ale jak to mówią głupi ma zawsze szczęście hehe... uaauauauaaaaa... mordka mi się drze, pupa od stołka płaskodupia dostała. morfi hop hop idę spać...

lizavietka : :