Archiwum lipiec 2002


lip 31 2002 BYŁO DOBRZE!!!!!!!!!! BYŁO... i PIERWSZY...
Komentarze: 1

Juz bylo ok. Naprawdę. Do ostatniej soboty. Dostałam maila. Od M. I zaczęło sie od nowa. Tzn. ja zaczełam świrować. Widocznie taki mój los. A on najwyrażniej mnie... nie wiem co on. Bo nie jestem nim i nie wiem jakie ma uczucia w stosunku do mnie. cholera. to mój główny problem. bardzo mały. ale dla mnie jest. lubie jasne sytuacje. A ta nie jest jasna. ni cholery nie chce byc. to był prolem jak przejechałam kota. małego czarnego kotka. wbiegł mi pod kola, nie zdąrzyłam wychamować. zginął na miejscu. to jest problem. pierwszy raz w życiu zabiłam. ale nic mną nie wstrząsnęło. jestem aż tak wyprana z uczuć?? bo zawsze mi się wydawało że w takich momentach powino się coś czuć. a ja nic. total pustka.  tak chyba nie powinno być?

lizavietka : :
lip 20 2002 zagubilam sie
Komentarze: 2

czekam ju 4-ty dzień na maila od niego, a on nadal nie pisze. zalamka. czyli wracam do punktu wyjscia. cholera by to wziela. za kazdym razem jest to samo. :( wcale mnie to nie bawi. szczególnie ze tym razem już mialo byc inaczej. coś się mialo zmienić w naszych późniejszych reakcjach i kontaktach. jak na razie mam bardzo spóźnione reakcje. tak to wygląda. po euforii zaczynm mieć moralniaka. kac erotyczny. w jakims babskim pismie ostatnio się mocno na ten temat rozpisywal i.ale nic mądrego nie napisali, bo wszystko to już wiedzialam. nie rozumiem zreszta jak można isc z kimś do lózka jeśli się tego tak wlaściwie nie chce. a ja nie robiam nic wbrew sobie, to dlaczego mnie to tak męczy?? bo czuję się zdradzona w pewien sposób i porzucona na pastwę wasnych odczuć. . tylko teraz olewka. totalna powinna być. już zaczynam go usprawiedliwać. ze może nie ma czxasu, że jest zajety, ma duzo pracy itd. ale do cholery mógby napisać chociaż jedno zdanie, że sorry ale nie może teraz. to nie zajmuje aż tak dużo czasu. wystarczy kilka minut. qrwa no. doluje mnie to. a wiem że następnym razem znów to zrobie i będę z nim spedzac czas. wiec dlaczego robie z tego taki problem? bo mi chyba za bardzo zależy. za bardzo i to będzie mój gówny problem bo nie potrafię tak sobie tego olać.zaangażowalam sie w romans bez szans na przetrwanie i ciąg dalszy. między polska a kuweitem jest dosyć daleko. inna kultura. i nie chodzi mi o to żeby go przy sobie uwiązać. bop to nie ochoto chodzi,. nie jestem kobietą która chce za wszelka cene znaleźć mężczyznę i przykuć go do siebie na życie cale. co to to nie. prznajmniej na razie ;) nie umiem mieszkać z facetem. bo po roku zmieniam lokal i faceta. mam na razie 2 takie związki za sobą. szybko sie skonczyly. a może to ze mną coś jest nie tak??

lizavietka : :
lip 19 2002 M. czemu jesteś tak daleko?!!!:(
Komentarze: 0

How do I say hello?
I just wanna talk to you
How do I say you're beautiful
When I can't take my eyes off you
I don't wanna say the wrong thing
I want just the right words to impress you
Mujer bonita, how do I say, how do I say?

dlaczego do jasnej czy tam ciemnej cholery to tak boli??!!!!!!!!! dlaczego i w jakim celu. niech mi ktoś to wytumaczy. mam tyle pięknych wspomnień. ale zaczęlam sluchać tej piosenki i odjechalam. spiewal mi ją. bo nie wiedzia jak odpowiedzieć na moje pytania. a potem milczeliśmy. i ta cisza byla taka nasza. ciepla, wspólna. nikogo więcej. wsluchani nawzajem w swoje oddechy. a dziś poraz 10 sprawdzalam pocztę bo może przyszed do mnie mail od niego.  ale nic nie przyszlo. glowa mnie już boli od tego bezglośnego placzu. poza tym klawiaturę zalewam. zaraz przytule się do poduszki i będę ryczeć nadal. bo to byl taki wyjątkowy wieczór. nie taki jak każdy inny. cholera nie chcialam tego. i dostalam wpierdziel od swojej psyche.

lizavietka : :
lip 18 2002 od poniedziałku
Komentarze: 0

Nie miałam czasu na uzupełnianie bloga przez ponad tydzień. Zbyt zakręcona zaimprezowana i zbolała by siąść do kompa i stuknąć chociaż kilka słówek, a przecież aż mnie nosiło. Ale zaraz to nadrobię. Wszystko zaczęło się od smsa w piątek którego dostałam od E. W momencie kiedy prowadziłam swoją bryczkę i jechałam z dziewczynami na mazury do D. Sms był treści: W niedziele przyjeżdża M. Właśnie się zgłosili.

I to był kop niesamowity. Dostałam jeszcze 4 dni więcej do spędzenia z nim.

Poniedziałek:

Po pracy pojechałam na zgrupowanie. Pełna obaw są czy jeszcze ich nie ma. Ale weszłam na salę już wiedziałam. Byli. Jazda na całego. Jak zwykle na początku nieśmiałe kontakty. Ale zawaliłam sprawę wieczorem. Tak się cieszyłam że go widzę że nawet nie pogadaliśmy sobie. Głupia pipa ze mnie. Total ogłupienie przez faceta. Jak nigdy. A w nocy się pochorowałam. Spałam tylko 2 godzinki. Nie ma jak tygrysek. Wydeptałam trasę między łóżkiem a kibelkiem. I wtedy zrozumiałam że to było szczęście że się nie umówiłam. bo to byłoby extra sexy gdybym tak się zachowywała w hotelu.

Wtorek:

W pracy jak w pracy. Zwolniłam się po 4 godzinach. Nie dałam rady wysiedzieć. Organizm szaleje. Zbyt duży natłok wrażeń. Pojechałam na trening. Nie walczyłam. Nie dałam rady. Zrzyg... się w maskę. Ale pogadałam z M. I co najważniejsze umówiliśmy się na wieczór. Pojechałam do domu. Szybki prysznic, a żołądek zrobił sobie ciąg dalszy imprezy J jechać czy nie?? Pojechałam. Poszliśmy najpierw do Casyna. Przynosiłam szczęście. Wygrywaliśmy J potem poszliśmy do pokoju. Zaczęło się czule i namiętnie. Uwielbiam seks z nim. He’s my the best loverman J aż się rozpływam jak o tym pomyślę.

Środa:

Spałam 4 godzinki. I do pracy. Umówiliśmy się na wieczór, że pójdziemy na disco. Do tego nie doszło bo wylądowałam na pogotowiu z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Dostałam zastrzyk w dupenke ale niewiele pomogło. Peralgina przestała działać po 2 godzinach. Szok. Ale zadzwonił do mnie w nocy. I zażartowałam sobie że jeśli nic nie robią to mogą do mnie przyjechać. Zrobimy impreskę. Czekałam na telefon od nich prawie godzine. O pół do 1 wyłączyłam telefon. Aoni Zadzwonili 10 min. Później. Ostre tłumaczenie mnie czekało w czwartek po zameldowaniu w hotelu.

lizavietka : :
lip 18 2002 wszystko co dobre kiedyś wreszcie ma swój...
Komentarze: 2

M. wyjechał dokładnie 46:34 godziny temu. A ja już tęsknię. Zobaczymy się dopiero w przyszłym roku. Spędziłam cudowny tydzień. Jeszcze nigdy nie byłam z nim tyle czasu co teraz. Było bosko. Lubię z nim przebywać. Tu nie chodzi o samo łożko. Bo kochanie się z nim jest super (mój najlepszy kochanek). Tu chodzi o samą bliskość. To że nie nudzimy się z sobą. Że nawet jak milczymy to nie dlatego że nie mamy sobie nic do powiedzenia i na zasadzie krępującej ciszy. To nie tak. Było cudnie, a teraz pozostanie czekanie na najbliższe zawody. Zaczęłam się od niego uzależniać. Jest dla mnie jak narkotyk. I to jest straszne. Bo tak nie powinno być. To jest romans. A dla nas nie ma wspólnej przyszłości.

lizavietka : :